Mój początek ma kilka początków. Chodzi mi o to, że speedcubing w moim wypadku zaczynał się kilka razy.
Pierwsze spotkanie z kostką Rubika miało miejsce blisko 30 lat temu. Niestety nie mogę ustalić dokładnie, który to był rok. W każdym razi pamiętam, że były to okolice wakacji i wtedy to wybuchł szał kostkowy w Polsce. Każdy chciał mieć kostkę, chociaż nikt nie potrafił ułożyć. W telewizji pokazywano gości układających w minutę lub krócej, a u nas we wsi nikogo takiego nie było. Podobno Kicior znał kogoś, kto ułożył. Podobno u Wojtasa w klasie, ktoś taki był. Wszystko podobno i ponoć. Ja zakończyłem na umiejętności rozbierania kostki i jednej ściance.
Drugi początek to rok 1999, wrzesień. To już mogę dokładnie ustalić. Początki w pracy, która formalnie nie była pracą tylko dalszą częścią studiów i kontakt ze słynnym Internetem. To były czasy, gdy strona ładowała się co najmniej 5 minut. Przez okno autobusu zobaczyłem kostkę w kiosku (typowa kiostka z tailami), w pracy wygrzebałem jakiś polski kurs (pozdrawiam i dziękuję autorowi) - i poszło. Wszyscy byli zadziwieni. Pierwsze ułożenie to dobrych kilka godzin, potem już szybciej. A po jakimś czasie znudzenie. Poczytałem o Fridrichu, nic nie zrozumiałem, kostka powędrowała do kosza z zabawkami syna.
Trzeci początek też pamiętam dokładnie. Przed Bożym Narodzeniem jeden kolega się chwali na Forum, że kupił kostkę 4x4. Pomyślałem, że dziwactwo, ale co tam - powiedziałem Kasi, że chcę coś takiego. I dostałem. W zestawie jeszcze była 2x2 (dziwne, że nie 3x3). Tym zajął się Kuba. Święta spędziłem z gorączką - przechodzona grypa się odezwała - i uczyłem się układać ze strony kostkarubika.net. A jak się nauczyłem, to kostka powędrowała na półkę. Wracałem do niej co jakiś czas, mimo że chodziła okropnie.
Aż przyszło lato 2013. Miałem trochę czasu. W czasie przeprowadzki kostka nie zginęła, na dodatek ktoś ją pomieszał. Ułożyłem, ale Kuba pokazał mi na youtubie kanał Sajwa. I tu zdziwienie, że można układać szybko i że to może nie być trudne, skoro taki dzieciak to układa tak szybko. Zamówiłem aurorę i poszło. Wkułem Fridricha i jakoś tam powoli schodziłem z czasami. Bardzoooo pooowoli. Dojście do sub-30 zajęło mi rok. Do sub-20 ze średniej ze 100 jeszcze nie doszedłem.
A w międzyczasie zaczęliśmy jeździć na zawody. Pierwsze zawody - Warsaw Open 2014. (Pierwszym moim sędziom był Maskow!). Atmosfera tak doskonała, że zapisujemy się z Kubą od razu na Polish Open. Nie ma znaczenia, że ja odpadam przy pierwszych rundach. Później staje się to rozczarowujące i zaczynam bardziej przykładać się do treningu. Ponieważ blindy wydają się trudne, więc się uczę Old Pochmana. Ponieważ big blindy wydają się jeszcze trudniejsze, uczę się M2, które w dużych kostakach jest r2. Ponieważ komutatory... - tak uczę się ich. Ponieważ najtrudniejsze jest 5x5 blindem - tak również to, jak możesz się domyślić drogi czytelniku...
Wciąż jest daleko od tego, co chciałbym osiągnąć, ale na tyle dobrze, że w Gdańsku zdobywam pierwszy medal. W końcu w big blindach wystarczy zrobić ułożenie na zawodach (zasada ta nie zawsze działa - patrz Polish Nationals i 4x4).
Na koniec kilka zdjęć.
Boże Narodzenie 2009 - układamy z Kubą.
Moje pierwsze kostki. 3x3 to jakiś prlowski wynalazek. Wciąż nie spełniłem marzenia, by na niej ułożyć na zawodach. Trochę szkoda mi rundy. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz